czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 3 Ta co zacznie śmiercią a skończy życiem Cz.1

W domu Żółtków zwołano zebranie. Oprócz Piotrka i Wiktora pojawiła się reszta rodziny i ich przyjaciele. Najstarszym z członków tego zgromadzenia był Stefan.  Mimo swoich lat nie miał na głowie ani jednego siwego włosa. A lat miał około osiemdziesięciu. Dokładnej daty nie zdradzał a ciekawskim mówił że to jego sprawa i nie chce żadnych pytań na ten temat. Usiadł u szczytu stołu jak głowa rodziny. Po jego prawej stronie usiadł Wiktor, po lewej Piotr. Obok Wiktora usiadła młoda dziewczyna. Wiktoria była farbowaną blondynką, niskiego wzrostu i o jasnej skórze. Lewy policzek pokrywała blizna w kształcie X Jej chluba, znak dawnej walki z wrogiem. Dalej siedziała trzynastoletnia Sabrina. Jej jasne włosy lśniły tak mocno jakby nie były z tego świata. Na jej twarzy widniał niepokój. Była pierwszy raz na spotkaniu wojennym. Po drugiej stronie obok Piotra siedziała Kamila. Tęga starsza kobieta, o siwych i długich włosach. Wyglądała najpoważniej z pośród wszystkich zebranych osób i patrzyła na wszystkich z góry. Na końcu siedziała bliźniaczka Kamili. Elena była przeciwniczką siostry. Bląd włosa o łagodnym wyrazie i na każdego patrząca z uśmiechem. Mężatka.  Jej siostra nie akceptowała tego jednak tego związku i nie lubiała jej męża.
Zebrani cicho rozmawiali między sobą do momentu kiedy odezwał się Stefan:
 -Witam wszystkich w domu moich najukochańszych chłopców.-Gdy to powiedział spojrzał na Piotra i Wiktora po czym zaczął mówić dalej.- Nadchodzą trudne czasy dla naszej rodziny. Czas wojny jest bliski. Zebrałem was po to aby uzgodnić co dalej.

***
    Laura wspinała się po schodkach z drewna do domku na drzewie gdzie czekała na nią Amelia. Gdy weszła na górę i stanęła naprzeciwko niej stało się coś co ją zaskoczyło. Obca kobieta ją uścisnęła jakby były dobrymi znajomymi. Nigdy wcześniej nikt tak jej nie potraktował.
-Witaj Lauro. Wieki wiosen się nie widzieliśmy. W końcu do mnie wróciłaś po tak długim czasie.- Jeszcze raz ją uściskała i zaprosiła do środka.
Zaskoczona dziewczyna bez słowa poszła za nią. Gdy rozejrzała się po pomieszczeniu zobaczyła że znajduje się tam tylko stolik na środku a pod ścianą małe fotele nad którymi wisiało jakieś zdjęcie.
-Usiądź proszę -usłyszała głos za sobą - chcesz może coś do picia?
Laura pokręciła głową przecząco i usiadła w jednym z dwóch małych foteli. Były niewygodne, niskie i ciężko było mieć zgięte kolana.
Kobieta mimo jej sprzeciwu bez słowa wlała jej do kubka soku i usiadła wygodnie na drugim z foteli. Przez krótką chwilę przyglądała się Laurze po czym odezwała się:
-Jesteś taka podobna do siebie którą znałam wieki temu. właściwie to nic się nie zmieniłaś - mówiła choć widziała że dziewczyna nic z tego nie rozumie.- Gdy Patric powiedział mi że wróciłaś do nas w nowym cieleniu nie mogłam w to uwierzyć ze szczęścia. A teraz…
-Dość!- przerwała Laura.- nic nie rozumiem z tego co mówicie. Nie znamy się a mówi pani jakbyśmy się znały od lat. A to przecież niemożliwe.
-A więc ty nic nie wiesz? Nie pamiętasz? - Była zaskoczona. - Myślałam że przyprowadził cie tu Patric bo poznałaś prawdę i przypomniałaś dawne swoje życie. A  jednak myliłam - westchnęła ale potem dodała.- A może jednak coś pamiętasz?- Patrzyła na nią uważnie.
Laura tylko pokiwała przeczącą głową, więc kobieta ciągnęła dalej.
- Patric mnie zawiódł. Obiecał mi i nie dotrzymał słowa, skoro nic nie wiesz a przyszłaś.- pokręciła smutno głową
-To nie tak! - Zaoponowała Laura.- Ja go zmusiłam żeby mnie przyprowadził. Jest niewinny.
-No to opowiedz co się wydarzyło.- Nie spuszczając z jej oczu czekała.
Wtedy Laura zaczęła opowiadać wszystko co się wydarzyło od przyjazdu do dnia dzisiejszego. Gdy skończyła mówić Amelia nagle wstała. Panowała cisza. Słychać było tylko śpiew ptaków. Kobieta szukała czegoś na półce koło kominka, której dziewczyna wcześniej nie zauważyła Wyciągnęła z niej małą kulę. Na początku Laura pomyślała że to kula jaką mają wróżki ale po chwili zrozumiała że się myli. Była to kula koloru tęczy. Nigdy wcześniej takiej nie widziała. Amelia postawiła ją na stoliku i usiadła na swoim miejscu. Obydwie patrzyły na nią w ciszy. Nagle Laurze wydało się że coś zobaczyła. Spojrzała znów uważnie na kule i wtedy zobaczyła istoty ze swojego snu. Przeraziła się ale nie przestawała w nią patrzeć. Serce coraz mocniej jej biło. Pojawił się w kuli jej sen z łąki. Gdy dobiegła w nim do domu wszystko zniknęło a kula była znów taka sama. Po chwili Laura spojrzała na Amelie, jednak ta była zamyślona więc czekała aż się odezwie. Nagle Amelia wstała i podeszła do niej.
-Czy miałaś już te sny wcześniej? - Jej głos był przerażony.- Powiedz natychmiast.
-Tylko dwa razy - odpowiedziała dziewczyna.- Więcej nie. Naprawdę.- zapewniała ją.
-Dobrze- pokiwała głową.- Wierze ci. Jednak to zły znak. Bardzo zły.
-Jak to? - spytała zaskoczona Laura.- Przecież tylko to sen. Przez przypadek dwa razy miałam go. Myli się pani. Na pewno. - Jednak sama w to nie wierzyła. Zwłaszcza że teraz zobaczyła to w kuli. Ale zarazem nie mogła uwierzyć że to zły znak. Nie mogła.
-Uważasz że się mylę? - spytała ją - Jesteś tego pewna?
-Nie- pokręciła w końcu głową.- To wszystko jest dziwne. I jakby to ci powiedzieć...to jest magiczne.
-Magia? - spytała zaskoczona
-Można to tak powiedzieć. - Laura z coraz większym zaciekawieniem słuchała. Na początku spodziewała się że usłyszy jakąś bajeczkę która potem okaże się żartem ale czym dłużej to trwało tym bardziej była przekonana że to wszystko dzieje się naprawdę. Ale czy to możliwe żeby ona była dawną Elisą? Przecież to jest takie nierealne.
-O czym myślisz?- spytała kobieta zwracając uwagę na zamyślony wyraz twarzy Laury.- Zamilkłaś tak nagle. Chcesz może coś powiedzieć?
-Nie. To nic takiego - przekonywała ją - Naprawdę. Uważnie próbuje wszystko zapamiętać i zrozumieć co pani mi mówi.
-Nie mów proszę do mnie pani. Jestem Amelia.- W pewnym stopniu się znamy już sporo czasu ale oczywiście zarazem wcale. Rozumiesz o czym ja mówię?
Pokiwała głową przecząco. Zaczynała pomału rozumieć co się dzieje wokół niej, jednak wolała usłyszeć wszystko dokładnie od kobiety do której nie wiadomo czemu czuła wielką sympatię, czego nigdy wcześniej nie czuła do żadnej nowo poznanej osoby.
Amelia znów zaczęła mówić
-Mogłam się tego spodziewać. Jesteś młoda i dopiero co weszłaś w ten tajemniczy świat o którym prawie nikt nie wie oprócz rodziny Potockich i Żółtków.- Gdy mówiła nazwisko drugiej rodziny jej twarz delikatnie się skrzywiła -  I oczywiście niektórych ich przyjaciół. Jednak ani jedna ani druga nie jest zbytnio towarzyska więc mało kto jeszcze może o tym wiedzieć. Jednak...- przerwała nagle. Zauważyła że przez małe okno obserwuje ich Patric i nie wiedziała czy może powiedzieć prawdę. Po  chwili zastanowienie stwierdziła że dość już sekretów - Maria, sprzedawczyni księgarni jest przyjaciółką zarazem jednej i drugiej rodziny.
-Co takiego?- nagle przerwał jej Patrick a jego głos brzmiał strasznie. Laura dostała aż gęsiej skórki.- Przecież to moja przyjaciółka prawie od zawsze. Nie mogła mnie oszukiwać. Nie mogła!
-A jednak się mylisz. Od samego początku jak poznała ciebie porozumiewała się ze mną żebym wiedziała dokładnie co się dzieje i u ciebie i u braci Żółtków. Musiałam wiedzieć wszystko zanim miała się pojawić moja towarzyszka życia, która niestety zapomniała mnie i to co się działo za czasów Elisy.- Gdy mówiła ostatnie zdanie w jej głosie było słychać smutek, bardzo przeżywała tę sytuacje.
Laura chciała coś powiedzieć jednak gdy spojrzała na Patrica zrozumiała że nie może im przerywać rozmowy.

***

    Skończyło się spotkanie u rodzinny Żółtków. W pokoju zostali Wiktor i Wiktoria.  Wszyscy pozostali rozeszli się w swoje kierunki. stali przy wejściu na balkon patrząc na siebie. Wiktor pierwszy się odezwał. Mimo że jego głos był spokojny Wiktoria wiedziała że ukrywa prawdziwe emocje.
-A więc wojna nadchodzi.- zaczął mówić.- Nie spodziewałem się że tak szybko a tym bardziej w moich czasach. Codziennie rano gdy wstawałem cieszył mnie kolejny dzień spokoju. A tu…- na chwilę przerwał i spojrzał przez okno balkonu. Jego twarz w tym momencie nic nie wyrażała.
Dziewczyna cierpliwie czekała co dalej powie. Zwłaszcza że to Wiktora uważała za rozsądniejszego z braci. Gdy miała kłopoty zawsze przychodziła właśnie do niego. Piotr był według niej zbyt pochopny.
-Zaczęło się wszystko tak nagle. I to przez kogo!? Gówniara jakaś co  to nic nie wie o naszym życiu a jest niby tą z przepowiedni.
-Pozwól mi więc pojechać tam i zobaczyć czy nie da się coś  z tym zrobić. Nie chce tak siedzieć i patrzeć bezradnie czekając aż rodzina podejmie jakieś decyzje. To nie w moim stylu.
-Dobrze wiesz że musimy słuchać rodziny - skrzywił się na samą myśl co może się stać ale dodał - inaczej będziemy wygnani z domu. Niestety takie jest prawo i nic nie możemy z tym zrobić.- jemu również to się nie podobało ale też chciał stracić rodziny. Tak mało już mu jej zostało, pozostali zginęli z rąk ich największego wroga. Rodziny Potockich. - Musisz być wierna naszym zasadom.
-Jak każesz kuzynie - lekko się skrzywiła mówiąc to. - A teraz wybacz bo muszę coś załatwić na mieście. - Po tych słowach wyszła z pokoju, ale Wiktor nie ruszył się z miejsca. Zaczął się zastanawiać nad jej słowami.
- A jednak może ona ma racje?
Przez swoją kuzynkę nie mógł przestać myśleć o Laurze i jej przepowiedni. Nawet gdy poszedł się chwilę zdrzemnąć jego ostatnią myślą była Laura i to co zamierza lub będzie musiała zrobić jak się dowie kim naprawdę jest. Mimo obaw że nie zaśnie udało mu się to niemal natychmiast i spał jak zabity. I nic nie byłoby wstanie go obudzić.


****

    Od chwili gdy Patric dowiedział się prawdy o swojej przyjaciółce Marii zaczął uważniej słuchać tego co Amelia mówi. Teraz był pewien że nie wie jeszcze wszystko co jest związane z przepowiednią Elisy.
Amelia mówiła dalej
-Przyszedł czas opowiedzieć całą historię od początku do końca. Bez kłamstw i ukrywania prawdy. - Napiła się soku który stał na stoliku, a gdy piła myślała jak najlepiej ją opowiedzieć, żeby Laura od razu jej uwierzyła. W końcu ta historia wyglądała jak z książki. - Wszystko zaczęło się sto lat temu gdy na świat przyszła piękna dziewczynka o imieniu Elisa. Od urodzenia była wyjątkowym dzieckiem. Każdy kto na nią spojrzał widział w niej najpiękniejszą istotę na świecie. Nikt się z nią nie mógł równać. Miała niezwykłą zdolność przewidywania przyszłości, ale nie mówiła wszystkiego co wiedziała. Nie podobało się to innym i często jej nie wierzyli. Jedną z pierwszych wizji był wypadek jej siostry Marii podczas wyjazdu za granicę. Powiedziała jej że stanie się to gdy tylko przekroczy granicę. Dziewczyna w to nie wierzyła. Wyjechała. Gdy wyszła z lotniska i przechodziła przez jezdnie ktoś ją potrącił samochodem.
Laura przerwała jej:
-Czy wywróżyła coś co się nie sprawdziło?- spytała zaciekawiona dziewczyna.
-Nie - pokręciła głową - Jej przepowiednie zawsze się sprawdziły, zarówno te dobre jak i złe. Mijały lata, dziewczyna wyrosła na piękną kobietę. Miała 20 lat gdy mnie poznała. Byłam młodą i niedoświadczoną dziewczyną. Nie wierzyłam w magię. O Elisie  usłyszałam od matki. Wywróżyła że jej córka będzie żyć długo jednak będzie miała misje do spełnienia. Wtedy nie wierzyłam we wróżby a po drugie  byłam leniwa i trzymałam się daleka od zadań. Mama nigdy nie zlecała mi prac domowych bo dobrze wiedziała że ze mną nie wygra i będzie musiała sama wszystko zrobić. Minął rok od tamtego wydarzenia kiedy poznałam Elisę. Było to w parku niedaleko mojego ówczesnego domu. Wracałam właśnie ze szkoły gdy nagle na mnie wpadła jakaś dziewczyna. Upadając uderzyłam się w ramię, bałam się że coś złamałam sobie i wtedy usłyszałam jej głos.
-Nie bój się- powiedziała słodkim głosem.- Nic nie będzie. Wiem co mówię.
-To ty - powiedziałam nie patrzeć na nią, od razu ją rozpoznałam.- jesteś Elisą.
Spojrzałam na nią. Ona też się na mnie patrzyła. Odezwała się:
-W końcu się spotykamy. Czekałam na ciebie od dawna.- Jej głos się nie zmieniał. Jak dla mnie jak był za słodki. Nienawidziłam takiego tonu jednak dalej nic nie powiedziałam a ona dalej ciągnęła.- Widziałam że się spotkamy. Czekałam na to spotkanie. Było nam pisane, tak jak to że nasza znajomość potrwa bardzo długo.
-Nie wierzę w twój dar. To tylko bajka za którą zyskujesz pieniądze .- powiedziałam stanowczo.
Chciałam już iść ale nagle złapała mnie za rękaw bluzki. Spojrzałam na nią groźnie i powiedziałam:
- Puść mnie natychmiast. Jak śmiesz mnie dotykać.
Jednak mnie dalej trzymała a po chwili odezwała się:
-Nie możesz odejść. Wiem co mówię. Choć ten jeden raz proszę posłuchaj mnie. To nie są żarty.
Nie wiem czemu ale wtedy uwierzyłam jej i uśmiechnęłam się do niej. Ta w odpowiedzi szerzej się uśmiechnęła i dalej zaczęła mówić:
-Zapraszam cię do mojego domu. Tam wszystko zrozumiesz. Obiecuje ci że nie pożałujesz tego. Jak się mylę zrobię co tylko zechcesz. Co ty na to?
Zastanawiałam się przez chwilę, ale już wiedziałam co chce.
-Dobrze, ale nie złam umowy, ok?
Elisa  ruszyła w przeciwną stronę niż przyszła. Nie wiedziałam gdzie mieszka więc szłam za nią w ciszy.
Szliśmy już z godzinę poza miasto aż dotarliśmy to dróżki w stronę małego lasu do którego każdy bał się wchodzić. Ja tak samo, ale nie wiedząc czemu teraz przy Elisie szłam spokojnie. Gdy doszliśmy na skraj lasu zobaczyłam małą dróżkę, której nigdy  bym nie zauważyła gdyby mi nie jej Elisa nie pokazała. Poszłam za nią tą ścieżką.
Minęło może pół godziny gdy zatrzymaliśmy się w środku lasu.
-Gdzie my jesteśmy? - spytałam. -Tutaj nic nie ma. Jedynie drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa. Jesteś pewna że dobrze idziemy? Nie zabłądziłyśmy?
Elisa pokiwała przecząco głową i poszła dalej aż zatrzymałyśmy przy starym drzewie. Pomyślałam że może mieć ze sto lat a może więcej. Jednak nie rozumiałam czemu właśnie tu stanęłyśmy. Jednak nagle zauważyłam że na drzewie pojawiły się schody z  patyków. Byłam pewna że przed chwilą ich tu nie było. Ale może się myliłam, nie mogły się tak nagle pojawić. Przecież czary nie istnieją. Gdy tak myślałam usłyszałam jej głos.
-Wejdź na górę. To miejsce gdzie nikt nas nie znajdzie i nie podsłucha. A ta rozmowa jest bardzo ważna i tajna. Mam nadzieje, że mnie rozumiesz?
- Chyba tak - odpowiedziałam i weszłam za nią na górę.
Domek na drzewie był bardy duży, co mnie zaskoczyło. W środku było pełno książek na malutkich półeczkach, krzesła były tez malutkie tak ze dorosły z trudem mógł ma nich usiąść. Nie było tam żadnego stołu.
Elisa usiadła na jednym z małych siedzeń i poprosiła ażebym usiadła obok. Z niewielkim wahaniem wycierając z kurzu siedzenie usiadłam naprzeciwko niej. Jej spojrzenie mnie przeraziło. W tym monecie nie wyglądała na zwykłą dziewczyną jak do tej pory sądziłam
-Teraz pora żebyś poznała swoją przyszłość

Obserwatorzy